lubomirskifestival.pl

Lucifer

Silvara Noctis

Tekst Oryginalny

Mój duch łańcuchem skuty do ziemi, zwisa się w przepaść piekielnych łon, a kiedy targnie skrzydłami dźwięcznymi, głuche się echo odezwie jak dzwon. U stropu mego gwiazda się żarzy, serce me niegdyś kochało ją, w przeanieleniu złotych witraży, ona się moją syciła krwią. Jam ciemny jest wśród wichrów płomień boży, lecący z jękiem w dal jak dzwon północy, ja w mrokach gór zapalam czerwień zorzy, iskrą mych bólów, gwiazdą mej bezmocy. I znowu płynie gwiaździsta rosa, pocałunkami morderczych zórz, oh, duszo moja, oh, me niebiosa, rzuć swe płomienie w toń zimnych mórz. Ja komet król, a duch się we mnie wichrzy jak pył pustyni w zwiewną piramidę, Ja piorun burz, a od grobowca cichszy mogił swych kryję trupiość i ohydę. Na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga, i słońce, mój wróg słońce! wschodzi, wielbiąc Boga. Nie pragnę słońca, osamotniony, z krzykiem złowieszczym upiornych snów, bogowie mogił, jam był pojony, jak wy, ambrozją i mlekiem lwów. Ja, otchłań tęcz, a płakałbym nad sobą, jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach, Jam blask wulkanów, a w błotnych nizinach, idę, jak pogrzeb, z nudą i żałobą. Na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga, i słońce, mój wróg słońce! wschodzi, wielbiąc Boga. Organy grają Requiem żalu, organy grają Centaurów zgon, jak Damajanti płacze po Nalu, tak burze, wichry, grady i szron. Ja, otchłań tęcz, a płakałbym nad sobą, jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach, Jam blask wulkanów, a w błotnych nizinach, idę, jak pogrzeb, z nudą i żałobą. Ja, otchłań tęcz, a płakałbym nad sobą, jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach, Jam blask wulkanów, a w błotnych nizinach, idę, jak pogrzeb, z nudą i żałobą.

Tłumaczenie